wtorek, 30 kwietnia 2013

Miłość, przyjaźń, zdrada 3



Minął pierwszy miesiąc, każdy dzień wyglądał podobnie wałęsanie się, spotkania z kumplami, ogniska, picie, wyjazdy. Rodzice wrócili, ale i tak mało co bywali w domu tata na delegacjach a mama ciągle ślęczała nad papierami we własnym biurze, nie miałam im tego za złe w końcu była to ich praca. Wiedziałam że mimo to że nie ma ich ze mną osobiście, zawsze są ze mną duchem i że mnie kochają. Zaczęłam w końcu korzystać z tych wakacji jak każdy nastolatek, w końcu to zdarza się tylko raz na rok. Mniej myślałam o tym co robi mój chłopak, jak się czuje i czy wszystko ok. Nie chodzi o to że kompletnie o nim zapomniałam, o nie, o tym nie było nawet mowy, ja po prostu zrozumiałam że piłka nożna to jego druga miłość zaraz po mnie. Wszystkie dni spędzone z dziewczynami były wspaniałe, Karolina w sierpniu nas opuściła jak co roku wyleciała do Norwegii do swojego taty, zatem została mi tylko Kinga ale i we dwie było nam dobrze.
Pewnego dnia przechodząc przez miejscowość Kingi  napotkaliśmy się na Tymona, chłopaka starszego od nas o osiem lat, niby spora różnica wieku ale zawsze potrafiliśmy się ze sobą dogadać.
Kinga nie przepadała za nim, ale nie dawała tego po sobie poznać, zaprosił nas do siebie na piwo by pogadać.
Zgodziłam się i zaciągnęłam za sobą przyjaciółkę chociaż stawała opór. Wypiliśmy kilka piw i zrobiło się bardzo śmiesznie, pozwalałam sobie na trochę więcej alkoholu no wiedziałam ze rodziców i tak nie ma w domu, a po za tym nigdy nie było po mnie widać że jestem pod wpływem mimo młodego wieku moja główka dużo wytrzymywała.
Kinga opanowywała się jak mogła ale i tak Tymon namówił ją na piwo, olała na chwilę to co mówią inni na jego temat i wyluzowała.
Zrobiło się dość późno mimo ze nie było rodziców w domu musiałam już wracać, chłopak zaproponował że mnie odwiezie a w drodze powrotnej podrzuci Kingę do domu.
Zgodziłam się bo nie miałam siły wracać na piechotę, po pięciu minutach byliśmy już pod moim domem.
Tymek niespodziewanie zamknął wszystkie drzwi w samochodzie  momencie kiedy ja już chciałam wysiadać.
Powiedział cicho - Ja Cię podwiozłem pod same drzwi, przydałaby się jakaś zapłata nie sądzisz?, przestraszyłam się a Kinga zwyczajnie w świecie zaczęła się śmiać z tego i mówiła
Daj mu buziaka w policzek i skończmy tą błazenadę bo już chcę wracać do domu.
Pomyślałam co mi tam, przecież to tylko zwykły buziak w policzek jak na powitanie czy pożegnanie z kumplem Filip nigdy mi nie robił z tego wyrzutów sumienia a wiec nic nie stracę.
Tak też postanowiłam zrobić. Niestety nie poszło to mojej myśli gdy miałam mu już dać buziaka on przekręcił głowę i wcelowałam w jego usta.Trwaliśmy krótką chwile w cudownym pocałunku, to było magiczne moje usta nigdy nie całowały nikogo oprócz Filipa.We wnętrzu poczułam ogromne uniesienie, zadowolenie ale też strach i ogromną obawę co dalej?
Poprosiłam go by w końcu otworzył drzwi i mnie wypuścił abym opuściła samochód wyszłam nie spoglądając na Kingę, bałam się jej spojrzenia. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz